Posty

Czy Męskie Granie jest jeszcze męskie?

Oto ja, zbudzony przez najnowszy singiel MGO 2021, powracam, aby rozlać swoje żale, po czym zatoczyć kółeczko i wrócić spokojnie do punktu wyjścia, czyli do rzeczywistości. Tak, oto oficjalnie dołączyłem do klubu kiedyś to było, dzisiej to nima , i chyba od razu dostanę kartę złotego członka za to, co zaraz napiszę. Myślałem, że już poprzedni hymn był popową komerchą, ale, w porównaniu z tegorocznym, to był ciężki rock, może nawet metal. Karcynizacja No niestety, tak jak wszystkie organizmy na Ziemi powolutku ewoluują w kierunku kraba, tak Męskie Granie powoli przekształca się w Disco Polo, czyli gatunek najbardziej przystosowany do istnienia w naszym społeczeństwie. Ktoś mógłby powiedzieć, że trochę przesadzam, ale jednak mocne, gitarowe riffy i niepokorne, rockowe teksty już niemal całkowicie ustąpiły rozmemłanej, popowej, elektronicznej papce i płytkim sloganom typu podaj mi rączkę i kochajmy się wszyscy . Stąd już blisko do miłość miłość w Zakopanem . Jak do tego doszło nie wi

Kącik humorystyczny: mad drummer

Stare jak świat, ale wzrusza nadal. Zazdroszczę tym, którzy jeszcze nie widzieli. Tak powinno się grać na instrumentach, całym sobą. THE MAD DRUMMER Gość nazywa się Steve Moore. Polecam obejrzeć tez inne występy. W życiu bym nie wiedział, że takie rzeczy są możliwe, gdybym tego nie zobaczył

Ralph Kamiński "Młodość" - kosmiczne melodie

Klasyfikować rodzaje muzyki można na wiele sposobów. W powszechnej świadomości funkcjonuje szereg etykietek takich jak rock , pop , muzyka klasyczna itp. Jeśli jakiś twór nie daje się szczelnie opakować w mniej lub bardziej ogólnie zdefiniowane ramy któregoś z tych gatunków, trafia do woreczka z napisem muzyka alternatywna . Ja zwykle jednak korzystam z dodatkowego klasyfikatora w postaci mojej żony. Pytanie: co Ty to znowu słuchasz? , na które raczej i tak nie oczekuje odpowiedzi, jednoznacznie i bezapelacyjnie określa alternatywność wykonawcy, stopniowaną kątem wykrzywienia twarzy przy owym pytaniu. Najnowszy album Ralpha Kamińskiego, Młodość, uzyskał dość znaczne wykrzywienie. Zacząłem może trochę powierzchownie i mało delikatnie, ale to tylko dlatego, że ja sam mam zgoła inne odczucia. Owszem, nie mogę nazwać tej płyty łatwą, nie ma na niej materiału godnego znalezienia się na liście przebojów przeciętnej kapeli weselnej, nóżka sołtysa raczej też nie podskoczy do tych dźwięków

Kącik humorystyczny: rzeźnik Sting

Ta perełka jest zdecydowanie warta tego, aby ją odkopać i w całości przytoczyć. Najlepsza recenzja płyty, jaką kiedykolwiek przeczytałem. Jednak aby w całości dostrzec drugie dno niezbędna jest znajomość omawianego dzieła. Nie wolno kupować w ciemno po przeczytaniu. Mistrz Death Metalu powraca! Rzeźnik, czyli Sting, znów dał o sobie znać świetnym albumem i tym samym po raz kolejny nasze uszy zostaną poddane autopsyjnej destrukcji. Po trzech latach od wydania bardzo dobrego, mocno mięsistego i brutalnego albumu pt. Songs from the Labyrinth dostajemy w ręce nowy krążek - If on a Winter's Night... . Sting od razu napieprza w nasze organy słuchowe salwą death metalowego grzańska, które miażdży czaszkę i nie pozwala wstać z fotela, czy też z innego miejsca gdzie stoimy/siedzimy. Utwór zatytułowany "Gabriel's Message", będzie dewotkom śnił się po nocach;) Na płytce doświadczymy również różnych druzgocących zwolnień, jak w kawałku "Soul Ca

Co nieco o: recenzje

Oglądałem ostatnio kilka video-recenzji nowych filmów na pewnym kanale na jutubie. Pałę goryczy przegięła recenzja pewnej animacji, którą miałem przyjemność niedawno zobaczyć i przyznam, że bardzo dobrze się bawiłem. Pytanie co to ma wspólnego z muzyką? Ano klasyczny przypadek: jakaś nuta nam się bardzo podoba, aż tu nagle ktoś ją bezlitośnie krytykuje. Co to za człowiek? Głuchy? Ślepy? Gupi? Dziś, dzięki takiemu jutubowi, właściwie każdy, kto czuje w sobie nieprzemożną chęć podzielenia się swoją opinią, może to zrobić. A już to, że człowiekowi jakoś łatwiej przychodzi wypowiadanie się o tym co mu się nie podoba, niż odwrotnie, powoduje, że dostajemy prawdziwy zalew smętnego pierdolenia. Dochodzimy do momentu, gdzie dorosły człowiek siedzi przed kamerą i narzeka na płytkość scenariusza i brak emocjonalnej i głęboko poruszającej więzi między bohaterami kurwa bajki dla dzieci. I ogląda to parędziesiąt tysięcy ludzi. Kiedyś w tv leciała taka bajka, po polsku chyba Kleszcz . Polecam. Tam

Jamiroquai - Tauron Arena Kraków - relacja

Obraz
Czy warto było wydać gruby hajs na bilety a następnie olać alerty pogodowe i zaryzykować zdrowie i życie, żeby przybyć na koncert podstarzałego playboy'a z brzuszkiem i po urazie kręgosłupa? Zdecydowanie tak! Mimo, że aura sprawiła, że bardziej opłacało się przypłynąć kajakiem niż stać w krakowskich korkach, to jednak na całe szczęście Tauron Arena ma dach, dzięki czemu udało się uniknąć przemoknięcia. Zainstalowanie się pod sceną przebiegło dość spokojnie. Nawet przybywając dość późno można było liczyć na miejsce przy samych barierkach. I tutaj ogromny szacun należy się najpewniej głównemu organizatorowi za brak podziału miejsc na płycie na GC, EE, GCEE czy inne FAGG. Jeden typ biletu, kto przyjdzie wcześniej ten jest bliżej, proste. Było aż tak luźno, że w pewnym momencie zacząłem się martwić o frekwencję. Supportujący duet, czyli raper The Blu Mantic i DJ The Saint doskonale radzili sobie z rozgrzaniem przybyłych do tej pory ludzi, ale i tak zarówno płyta jak i trybuny

Mrozu "Aura" - rezonują fale

Mrozu ostatnio wybitnie nadaje w moim paśmie , dlatego też trzeba było odczekać jakiś czas po premierze, żeby szczątki obiektywności mogły przebić się z powrotem przez twardą warstwę początkowej podniety. Po na prawdę nietuzinkowym i zaskakującym poprzednim albumie muszę przyznać, że oczekiwania miałem ogromne. Zostały one dodatkowo podsycone po premierze pierwszego singla oraz kilku kolejnych piosenek. Ogólny opis głosi, że Aura kontynuuje myśl, dzięki której narodził się Zew, wynosząc ją na jeszcze wyższy poziom energetyczny . Po pierwszym odsłuchu ciężko się z tym nie zgodzić. Szczególnie piosenki takie jak Zapnij pas , System czy tytułowa Aura mogą posłużyć tutaj za argument. Dla mnie ta płyta wydaję się wyrazistsza niż jej poprzedniczka, zarówno muzycznie jak i w warstwie lirycznej. Mrozu zanurzył się jeszcze głębiej w czysty blues i rock'n'roll, sporadycznie już tylko odskakując w stronę reggae razem z Pablo E. czy eksplorując rapowe bity w piosence 3:33 . Utwór Lek